Ciasto mocno kawowe

"Wszystkie smaki Skandynawii" i cynamonowe bułeczki


Pachnące kanelbullar to najsłynniejsze na świecie szwedzkie bułeczki z cynamonem. Postanowiłam zrobić je z przepisu Clausa Meyera, który obok Rene Redzepi'ego, jest współzałożycielem najlepszej na świecie duńskiej restauracji Noma. Jego książka kucharska "Wszystkie smaki Skandynawii" pojawiła się w księgarniach tuż przed premierą filmu "Noma. My perfect storm".
Nic tak jednak nie szkodzi książkom jak pośpiech i pobieżna redakcja, a może nawet jej brak. Nieprzyjemnie czyta się, a jeszcze gorzej gotuje z byle jak przygotowanej publikacji. Niestety nie można wybaczyć takich błędów i braku profesjonalizmu wydawcy, gdy książka kosztuje prawie 70 zł! Wstydź się Grupo Wydawnicza Foksal!
Bardzo chciałam mieć "Wszystkie smaki Skandynawii" w swojej kolekcji i cieszę się, że dostałam tę książkę w prezencie. Jest w niej sporo ciekawych przepisów i nietuzinkowych rozwiązań smakowych - w końcu autorem jest nie byle kto, a współzałożyciel "Nomy", sygnatariusz Manifestu nowej kuchni nordyckiej.

Osobiście o kuchni skandynawskiej

Znajdziemy w tym tomie osobiste opowieści Clausa Meyera, który w dzieciństwie nie dość, że był okropnie otyły, to nic nie wskazywało na to, że zainteresuje się kuchnią. W latach jego dzieciństwa w Dani jadło się dania gotowe lub z półproduktów, nikt nie celebrował posiłków. Zresztą było to niezgodne z kalwińską mentalnością, która uciechy stołu uważa za grzeszne i niepotrzebne. Młody Claus przyjemność jedzenia odkrył dopiero we Francji, w której spędzał wakacje. I tam właśnie narodziła się jego miłość do kuchni.
Książkę podzielił na pory roku, a wszystkie przepisy są przeznaczone dla 4 osób. Idealna książka dla rodziny 2+2 lub 2+1+gość. Każda część poprzedzona jest krótkim wstępem, w którym znalazły się sezonowe produkty - zarówno te uprawiane i hodowane jak też te dzikie. Warto więc rozglądać się po swoim ogródku lub okolicy!

Piękne zdjęcia, ale redakcja słaba

Całości dopełniają przepiękne zdjęcia Andersa Schonnemanna, choć moim zdaniem powinno ich być znacznie więcej, bo nie każdy przepis jest zilustrowany zdjęciem.
Brakuje mi też oryginalnych nazw potraw w językach skandynawskich. Jak opowiem znajomemu Norwegowi, z którym rozmawiam po angielsku, że świetnie wyszły mi np. placki z jagodami, czy kruche ciasto maślane? Gdybym od razu powiedziała, że chodzi mi o pannekaker czy krumkake rozmowa byłaby łatwiejsza! A tam muszę obrazowo opowiadać szukając angielskich odpowiedników. No cóż da się to zrobić, ale fajniej pochwalić się znajomością oryginalnych nazw i sprawić tym przyjemność rozmówcy.
Spotkanie z książką "Wszystkie smaki Skandynawii"  rozpoczęłam od przepisu na szwedzkie kanelbullar, które nazywają się tu zawijańcami cynamonowymi. Prosty przepis na znane bułeczki, a jednak redaktor nie doczytał tłumaczenia i nie poprawił. A to jest mocno denerwujące!
Na liście składników na ciasto nie występuje masło, bo po prostu nie dodaje się go, masło znajduje się dopiero w nadzieniu. Ale w sposobie przygotowania nagle pojawia się polecenie "Pokrój masło w małą kostkę. Dodaj do ciasta. Zostaw maszynę włączoną, by ciasto wyrabiało się kolejne 20 minut.".
Potem to samo masło trzeba rozsmarować na powierzchni ciasta, ale skąd je wziąć, skoro zostało już dodane?
Na szczęście to nie moje pierwsze kanelbullar - wzruszyłam ramionami i zrobiłam je po swojemu. Wyszły pyszne i pachnące.


Szwedzkie kanelbullar, czyli cynamonowe zawijańce (18 sztuk)
ciasto:
500 gramów mąki
25 gramów świeżych drożdży
1 jajko
75 gramów cukru
250 ml mleka
7 gramów soli
nadzienie:
60 gramów masła
60 gramów cukru
2 łyżki mielonego cynamonu
1 jajko rozbełtane do posmarowania bułeczek
Ciasto drożdżowe wyrabiam w maszynie do pieczenia chleba formy Kenwood na ósmym programie (ciasto), ale można je też zrobić ręcznie. Drożdże rozkruszam i rozpuszczam w mleku. Mleko z drożdżami wlewam do misy maszyny, dodaję jajko, potem mąkę, cukier, sól. Ciasto wyrabia się i rośnie bez mojego udziału. Jeśli jednak wyrabiamy je ręcznie to, musimy odstawić je po wyrobieniu na ok. godzinę do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto rozwałkowujemy na duży prostokąt. Na całości rozsmarowujemy masło i posypujemy połowę placka cukrem z cynamonem. Przykrywamy pozostałą częścią ciasta i mocno łączymy boki, żeby nie wysypał się cukier i cynamon. Całość wałkujemy, żeby nadzienie przylegało do ciasta. Dzielimy prostokąt na paski o szerokości ok. 3 cm, każdy pasek przekrawamy na pół i obie części skręcamy ze sobą, formujemy pętlę, jakbyśmy chcieli zrobić supełek, przeciągamy przez nią końcówkę paska - powstanie bułeczka. Układamy ją na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Postępujemy tak aż do wyczerpania paseczków z ciasta. Bułeczki przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia. Rozgrzewamy piekarnik do 180 - 200 stopni. Wyrośnięte bułeczki smarujemy rozbełtanym jajkiem. Pieczemy od 10 do 15 minut aż zbrązowieją.




Komentarze